Wywiad ze Stępińskim w „PN"

W najnowszym wydaniu tygodnika Piłka Nożna ukazał się wywiad z Miłoszem Stępińskim, trenerem reprezentacji.

Jakie są pana wrażenia po ośmiomiesięcznej pracy z reprezentacją Polski kobiet?
- Moje odczucia są bardzo pozytywne. Dziewczyny zaskoczyły mnie w kilku elementach. Przede wszystkim zaimponowały dyscypliną i zaangażowaniem. Z kobietami jest tak, że jak zaufają i zobaczą efekty, to później robią wszystko, aby było jak najlepiej.

Objęcie kadry kobiet to dla pana trenerski awans czy degradacja?
- Uważam, że jest to nagroda. Przede wszystkim pracuję z pierwszą reprezentacją, a wcześniej prowadziłem juniorów.

Jak pan nastawiał się do tej pracy?
- Podejście było takie samo jak do każdego innego zadania. Kiedy pracowałem z chłopkami w kadrach młodzieżowych, zawsze miałem misję, do której trzeba było się przygotować. Jak w wojsku: musi być rozpoznanie przeciwnika oraz terenu i własnych możliwości. Później przygotowanie planu i celów, no i wreszcie realizacja z zamiarem osiągnięcia wyznaczonych punktów. Tak ruszyliśmy. Od pierwszego meczu z Mołdawią, przez zgrupowania selekcyjne i spotkania towarzyskie. Wszystko było zaplanowane już kilka miesięcy temu, bo nie lubię robić zmian i tego się trzymam. Terminy zgrupowań mamy już zamknięte, wiemy, też z kim zmierzymy się w meczach towarzyskich. Robimy wszystko, aby jak najlepiej przygotować się do spotkań eliminacyjnych.

Pański sztab szkoleniowy liczy siedem osób. Nie za mało?
- Jest tyle osób, ile w innych reprezentacjach Polski. Tylko sztab Adama Nawałki jest bardziej rozbudowany. Nigdy nie zastanawiam się nad rzeczami, na które nie mam wpływu. Mam tyle osób i musimy dać rade. Rozwiałem to w ten sposób, że członkowie sztabu łączą dwie funkcję. Natalia Niewolna jest jednocześnie asystentką oraz trenerką od przygotowania motorycznego, a Daniel Wojtasz - zarówno asystentem, jak i analitykiem.

Nie narzekają na nadmiar pracy?
- Roboty jest sporo, ale oni lubią swoją pracę. Wiedzieli, na co się piszą, i są zadowoleni. Na razie wszystko wykonują dobrze.

Kiedy przedstawił pan sztab szkoleniowy, wiele dyskusji pojawiło się przy Natalii Niewolnej, która została pana asystentką, mimo że wciąż gra w piłkę w ekstralidze.
- To było bardzo niesmaczne i krzywdzące dla Natalii. Spotkaliśmy się wtedy z olbrzymią nagonką. Wiem, że ją to zabolało, ale toczyło również mnie, i też to przeżywałem. Zawsze będę bronił współpracowników, jeśli jestem do nich w stu procentach przekonany. Powiedziałem, żeby dobrze dała się poznać ludziom i zawodniczkom, i dopiero wtedy będziemy oceniać efekty pracy. Natalia ma licencję UEFA A, robi doktorat z przygotowania motorycznego i jest jedyną specjalistką w Polsce, która się tym zajmuje. Wszystko się sprawdziło i po pierwszym zgrupowaniu głosy dotyczące mojej asystentki ucichły. Dała radę.

Kadrowiczki nie miały problemu z akceptacją trener Niewolnej?
- Oczywiście, że nie. Natalia jest bardzo skromną osobą, ale ma duże doświadczenie jako trenerka. Zajmuje się w kadrze swoją działką, odpowiada za testy, przygotowuje treningi indywidualne dla dziewczyn w ramach projektu "Orlice" współpracuje z zawodniczkami i proponuje im rozwój motoryczny także w klubach. Wiem, że między Natalią a piłkarkami jest chemia. One ją zaakceptowały, wierzą, jej, konsultują się nią i widzą efekty. Większość nie ma nikogo takiego w klubie, więc cieszą się, że mogą porozmawiać z kimś, kto zwróci uwagę na braki i jeszcze pomoże te niedoskonałości wyeliminować. Właśnie Natalia uświadamia im, co to jest prehabilitacja, bo nawet nie wiedziały, że kontuzje nie biorą się znikąd, a ona to wszystko tłumaczy i przedstawia. Przecież nasze kadrowiczki profesjonalnie uprawiają piłkę nożną i jeśli przychodzi ktoś, to przedstawia, co ma robić, aby dłużej funkcjonować w futbolu to chyba tylko idiota by się na to nie zgodził.

Przy okazji pojawiły się również dyskusje dotyczące pańskiego funkcjonowania w portalach społecznościowych.
- Uznałem, że to był mój obowiązek, aby bronić współpracowniczki, dlatego brałem udział w dyskusjach. To była po prostu nienawiść, która ją bardzo dotknęła. Dochodziło nawet do tego, że odbierała w nocy telefony z groźbami - a to była już jakaś paranoja.

Cały wywiad z selekcjonerem Stępińskim można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika „Piłka Nożna", który będzie dostępny w kioskach do najbliższego poniedziałku włącznie (20.03).