Hajduk wraca na Śląsk

Kapitan
drużyny, prawa ręka trenera, prymuska Ekstraligowej frekwencji, a także
dobra piłkarka i nawet reprezentantka Polski. Długo można by o niej
opowiadać. Marlena Hajduk zakończyła właśnie kolejny etap swojego życia. Po sześciu latach postanowiła opuścić Górnika Łęczna.
- Nic nie może przecież wiecznie trwać - uśmiecha się Hajduk przywołując kultowy refren piosenki Anny Marii Jantar. - A tak na poważnie, to zadomowiłam się tu. Sześć lat grałam w Łęcznej to spory kawałek czasu. Na pewno z wielkim sentymentem będę wspominała te wszystkie lata.
Chciałbym podziękować wszystkim dziewczynom i pozostałym osobom, które
przez te lata razem ze mną trenowały, grały i odnosiły sukcesy.
Środkowa obrończyni do Górnika trafiła latem 2011 roku.
W minionym sezonie po Dominice Kwietniewskiej i Annie Sznyrowskiej
była piłkarką z najdłuższym stażem w Łęcznej. Przez okres swojego pobytu
u trenerów Mirosława Stańca (do 2014) i Piotra Mazurkiewicza (od 2014)
dała się poznać jako prymuska. Przez sześć lat opuściła tylko trzy ligowe mecze. Na 128 ligowych spotkań w Ekstralidze zagrała w 125.
Przez cztery ostatnie lata była kapitanem zespołu z Lubelszczyzny. -
Każdy sezon zawsze kończyłyśmy w pierwszej trójce ligi na miejscach
2-3. Do tego trzy razy z rzędu wstąpiliśmy w finale Pucharu Polski. To
był bardzo dobry okres mojej piłkarskiej kariery - podsumowuje
niespełna 28-letnia zawodniczka. Marlena zanim trafiła do Łęcznej grała
także Unii Racibórz, Golu Częstochowa i KKS Zabrze skąd zresztą
pochodzi.
Teraz Hajduk wraca w rodzinne strony. Będzie występowała w beniaminku I-ligi GKS Katowice. - To transfer związany również z moją pracą zawodową - wyjaśnia doświadczona piłkarka, która jeszcze w tym roku otrzymywała powołania do reprezentacji Polski. -
Wiem, że niektórzy mogą mówić, że to sportowa degradacja, ale w piłkę
nie będę grała całe życie. Trzeba też myśleć o przyszłości. W Katowicach
będę mogła to wszystko pogodzić - podsumowuje zawodniczka, która od 2008 roku nieprzerwanie grała w Ekstralidze.