Rocznica śmierci Ireny Półtorak

Przed pięcioma laty zmarła Irena Półtorak, jedna z najwybitniejszych polskich działaczek sportowych.

zdjęcie z archiwum rodziny Półtorak

Popularna Pani Irena, bo nikt się do niej nie zwracał inaczej, była niezwykle pracowita i kochała sport, a przede wszystkim swoje piłkarki, dla których była w stanie poświęcić wszystko. - To była najbardziej  oddana i zasłużona do polskiego futbolu kobiecego działaczka. To wielka strata dla kobiecego futbolu – mówił po jej śmierci dr Władysław Szyngiera, trener kobiecej reprezentacji Polski w latach 1991-98 i kierownik katedry piłki nożnej w AWF Katowice. Pomimo choroby, Półtorak pracowała do ostatniej chwil. Nie doczekała się jednak największego sukcesu polskiego kobiecego futbolu, jakim było zdobycie mistrzostwa Europy przez reprezentację Polski do lat 17, której była kierownikiem. Zmarła 5 stycznia 2013 r, a piłkarki mistrzostwo wywalczyły w czerwcu. - To była niezwykle pracowita i uczciwa osoba, jeszcze w grudniu, pomimo choroby i wycieńczenia, była z nami na zgrupowaniu kadry w Sosnowcu – opowiada dr Zbigniew Witkowski, były trener mistrzowskiej reprezentacji juniorek.

Smaczny makaron, choć surowy

Pochodziła z Lipna. - Jestem tak jak słynna Apolonia Chałupiec, później znana jako  Pola Negri z Lipna i tak jak ona trafiłam do Sosnowca – żartowała. W Sosnowcu wyszła za mąż za Czesława Półtoraka, piłkarza AKS Niwka, który tolerował jej pasję sportową i w czasie częstych nieobecności opiekował się dwojgiem dzieci. – Starałam się przed wyjazdem przygotować obiad. Kiedyś przygotowałam im rosół z podsuszonym makaronem, który należało ugotować. Po powrocie spytałam czy był smaczny. Mąż odpowiedział, że tak,  tylko że makaron był… twardy. Okazało się, że podał go nie gotując. Uśmialiśmy się co niemiara, ale później mąż radził sobie coraz lepiej i był dobrym kucharzem i opiekunem – opowiadała mi przed laty, kiedy spytałem jak mąż sobie radzi, kiedy nie ma jej w domu. Zaraz po wojnie pracowała w Powiatowej Radzie Związków Zawodowych.  Po przeprowadzce do Sosnowca, trafiła do  Sosnowieckiej Odlewni Staliwa SOSTAL, gdzie zainteresowała się sportem. Bez niej nie byłoby 12-krotnego mistrzostwa Polski futbolistek Czarnych Sosnowiec.

Chłopcy zamiast dziewczyn ze Słowacji 

Przy popularnej w Sosnowcu, ale już nieistniejącej Sosnowieckiej Odlewni Staliwa SOSTAL działał wielosekcyjny Górniczy Klub Sportowy „Czarni” Sosnowiec. W klubie tym, od 1962 roku zaczęła pracować łącząc to z pracą zawodową. Była członkiem zarządu klubu. W 1968 roku została kierownikiem sekcji tenisa stołowego, a w 1972 roku kierownikiem drużyny trampkarzy. Jednak najbliższą jej sercu działalnością, która trwała prawie 40 lat, rozpoczęła w 1974 roku, była piłka nożna kobiet. Wtedy piłkarska reprezentacja Polski zajęła trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w Monachium co wzbudziło wielkie zainteresowanie piłką także wśród kobiet. Zaraz po ich zakończeniu 20 września 1974 r. zorganizowała, przy pomocy inż. Maurycego Wieczorka, późniejszego wieloletniego, zasłużonego działacza futbolu kobiecego,  spotkanie w sprawie powołania pierwszej żeńskiej drużyny piłki nożnej w Czarnych Sosnowiec. Na spotkanie przyszło prawie sto dziewczyn. Została kierownikiem, jak się później okazało, najbardziej utytułowanej drużyny piłki nożnej kobiet w Polsce. -  Początki były bardzo trudne, bo nie było drużyn kobiecych i nie mieliśmy z kim grać. Dowiedziałam się, że taka drużyna jest na Słowacji, wiec postanowiliśmy zaprosić. Kiedy pojechaliśmy ją odebrać z dworca w Katowicach byliśmy bardzo zaskoczeni, że przyjechała drużyna.…chłopców. Okazało się, że Słowacy nie zrozumieli naszego napisanego po polsku zaproszenie, które wysłaliśmy telegramem – wspominała przed laty. Przez 15 lat była kierownikiem drużyny w Czarnych, którą łączyła w kierowaniem przez 20  lat reprezentacją Polski seniorek. W tym czasie reprezentacja rozegrała 78 meczów międzypaństwowych.

Nie wracała bez wiz     
 
Lata 80 i 90 były bardzo ciężkie, bo by wjechać zagranicę potrzeba była wiza. Więc niestrudzona Półtorak jeździła nocnym pociągiem do Warszawy do ambasad po wizy i nigdy nie wracała bez nich. – Jak mnie wypchnęli jednymi drzwiami, to wchodziłam drugimi – śmiała się zawsze zadowolona po powrocie z Warszawy. Po zakończeniu przygody z seniorkami  pracowała z reprezentacjami młodzieżowymi. Była też członkiem Wydziału Piłkarstwa Kobiecego PZPN i przewodniczącą Wydziału Piłki Kobiecej Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Można ją było spotkać codziennie w autobusach na trasie Sosnowiec – Katowice – Sosnowiec z torbą pełna dokumentów, kiedy jechała do społecznej pracy w Śląskim ZPN. Pomimo prawie 80 lat nie zwalniała. - Bo sport to moja pasja i mam dobre geny. Moja mama gdy miała 94 lata, mieszkała sama, spotykała się z koleżankami na kawie i wchodziła po schodach na trzecie piętro do swojego mieszkania – mówiła zawsze  uśmiechnięta. Jej praca została doceniona . W 2009 roku jako jedyna kobieta w Polsce otrzymała najwyższe odznaczenie PZPN – Diamentową Odznakę.  W roku 2011 zwyciężyła w konkursie „Trener Roku”, organizowanym przez Komisję Sportu Kobiet Polskiego Komitetu Olimpijskiego.  Nie zapomniało o niej rodzinne Lipno, gdzie w gimnazjum, którego była absolwentką, odsłonięto pamiątkową tablice jej poświęcono. Na uroczystość przyjechał i tablicę odsłonił  Zbigniew Boniek, prezes PZPN.

Z boiska do więzienia

 W Czarnych grały czołowe polskie futbolistki, reprezentantki kraju których kierowniczką była Półtorak. Wiele z nich grało w zachodnich  klubach, gdzie zostały po zakończeniu kariery. Najlepsze i najbardziej znane z nich to: 
- Danuta Zgryźniak, środkowa napastniczka, w latach osiemdziesiątych zdobywała po 30 - 40 goli w sezonie. Niezwykle szybka i agresywna, prawdziwy król pola karnego. Pochodziła z Czerwionki. Grę łączyła z pracą na kopalni na sortowni.
- Zofia Wojtas, środkowa obrończyni i wychowanka Koszarawy Żywiec, gdzie grała z chłopakami m.in. z Markiem Motyką, reprezentacyjnym obrońcą Wisły Kraków. To wieloletnia kapitan Czarnych. Mieszka w Belgii, koło Ostendy, nad morzem Północnym, gdzie wyszła za maż, za działacza belgijskiej kobiecej piłki. Na początku lat 90 wyjechała do Cercle Brugie. Karierę zakończyła mając prawie 50 lat. - Rany lepiej się goją jak się je obsika, ja zawsze tak robię – doradzała koleżankom gdy miały stłuczenia i rany  po meczu
- Marzena Jamrozy, wychowanka Czarnych Sosnowiec, środkowa pomocnicza. Na początku lat 90 wyjechała, razem z Wojtas do Cercle Brugia. Ich transfer  kosztował 2 tys. dolarów. Była  najlepszą zawodniczką drużyny I ligi belgijskiej. Później, pomimo skończenia 40 lat, grała w niższych ligach. Niezwykle cwana na boisku. Po zakończeniu kariery została strażnikiem w ….kobiecym wiezieniu w Bruggii, gdzie jest bardzo ceniona i otrzymuje nagrody za bardzo dobrą pracę.
- Luiza Pendyk, środkowa pomocnik i napastniczka, bez wątpienia najlepsza piłkarka polskiej ligi w jej historii. Niezwykle szybka i świetna technicznie. Wychowanka AZS AWF Wrocław, w końcu lat 80 przeszła do Czarnych, zdobywając z tą drużyną kilka razy mistrzostwo Polski. W Czarnych trenował ją nieżyjący już Aleksander Dziurowicz, były znakomity reprezentacyjny bramkarz Zagłębia Sosnowiec. Później wyjechała do Szwecji, gdzie grała w najlepszych tamtejszych drużynach, zostając królową strzelczyń tamtejszej silnej ligi. Pozostała w Szwecji przyjmując tamtejsze obywatelstwo.
Barbara Rembiesa, bramkarka, była niezwykle odważna, pseudonim Schumacher (od bramkarza rep. Niemiec). Wychowanka Malucha Tychy, pracowała w Fabryce Fiata, a na treningi do Sosnowca przyjeżdżała motocyklem. Na początku lat 90, razem z Pendyk, wyjechała do Szwecji, gdzie grała w czołowych klubach. Pozostała w Szwecji, gdzie wyszła za maż za Szweda.
- Grażyna Palus, chorzowianka, filigranowa, ale niezwykle szybka  środkowa napastniczka. Zdobywała dużo goli. Później grała w Niemczech, gdzie mieszka.
 - Agnieszka Szondermajer, pochodzi z Piaseczna, do Czarnych trafiła dzięki rekomendacji Kazimierza Górskiego, do którego się zgłosiła. Środkowa pomocniczka, bardzo dobrze wyszkolona techniczne, świetnie wykonywała rzuty wolne i rożne.
- Agnieszka Drozdowska, wychowanka Łazowianki Łazy, pochodzi z Pilicy koło Zawiercia, gdzie w piłkę grali jej bracia. Grając w Czarnych ukończyła AWF Katowice. Od kilku lat jest trenerką w Czarnych Sosnowiec, które dwukrotnie wprowadziła do Ekstraligi. Była kapitan reprezentacji Polski.  
- Jolanta „Maradona” Cubała, pomocniczka, niezwykle utalentowana wychowanka Czarnych. Już jako 16-latka była podstawową zawodniczką drużyny. Była wieloletnią, czołową piłkarką reprezentacji. Grając ukończyła AWF Katowice. Uczy WF jeden ze szkół w Sosnowcu.
- Lidia ”Uroda” Wypych, pochodzi z Częstochowy. Bardzo zwinna, o świetnym refleksie, choć kontuzjogenna. Przez wiele lat grała w reprezentacji. Była pierwszą piłkarką Czarnych, która wyjechała do zagranicznego klubu, belgijskiego KVC Kuurne nad Morzem Północnym. Obecnie pracuje w Belgii.
- Wanda Waniek, reprezentacyjna skrzydłowa, która popisywała się „rogalami” w stylu Kazimierza Deyny i zdobywała gole bezpośrednio z rzutów rożnych. Ciekawostką jest fakt, że za nią w obronie grała Beata Trąbczyńska, której brat był mężem Wandy Waniek, która od kilku lat nie żyje pokonana przez śmiertelną chorobę.