Dumna ze swoich korzeni!

Zawsze byłam dumna ze swoich polskich korzeni - mówi w wywiadzie dla KobiecaPilka.pl Julie Fryc.

Julie Fryc to grająca we Francji zawodniczka polskiego pochodzenia, która zadebiutowała w naszej drużynie narodowej w sierpniowym meczu towarzyskim z Francją.
Moi dziadkowie pochodzą z Polski. Zawsze w sercu miałam Polskę i zdecydowałam się zdobyć polskie obywatelstwo, aby rozwijać się dla polskiej drużyny narodowej. Wysłałam maila do Polskiego Konsulatu, a kilka dni później konsul w Paryżu pan Tarnowski osobiście się ze mną skontaktował. Spotkaliśmy i wyjaśniłam swoją sytuację. Konsul jest wielkim fanem futbolu i poparł moją aplikację. Skontaktował się z Polską Federacją. Jednak z racji tego, że przeszedł na emeryturę, sprawa się przeciągała. - mówi o swojej drodze po polski paszport Julie Fryc.

Sześć lat zajęło mi zdobycie polskiego paszportu. Zaczynałam tracić nadzieję. Nie wierzyłam już, ale pewnego dnia otrzymałam dobre wieści od polskiego Konsulatu w Paryżu. Poinformowano mnie, że uzyskałam polskie obywatelstwo.
Wiele razy kontaktowałam się z PZPN, żeby dowiedzieć się czy mogą mi pomóc zdobyć obywatelstwo szybciej. W zeszłym roku Pan Gerald Imiołek, przedstawiciel PZPN-u we Francji skontaktował się ze mną i zaprosił mnie na spotkanie z przedstawicielem PZPN-u Panem Chorążykiem, a później miał rozmowę o mnie z trenerem polskiej reprezentacji Panem Jaszczakiem, który zdecydował zaprosić mnie na trening we Francji.

W sierpniu spełniło się marzenie zawodniczki. W 75. minucie towarzyskiego meczu z Francją weszła na boisko za Patrycję Pożerską. Wcześniej jednak nie było pewne czy Julie pojawi się na zgrupowaniu.
Otrzymałam zaproszenie od PZPN-u na obóz treningowy we Francji. Kilka dni przed obozem otrzymałam maila od Pana Marcina Woźniaka, asystenta trenera Jaszczaka, który powiedział mi, że jestem zaproszona na obóz i otrzymam faksem oficjalne zaproszenie. Jednak nie otrzymałam zaproszenia i przez jakiś czas myślałam, że ktoś robi mi niepotrzebne nadzieje. Jednak kilka dni później mój klub otrzymał oficjalny faks. To była wielka radość i duma dla mnie i całej mojej rodziny! Rekompensata dużego zachodu i poświęcenia!
Obóz poszedł dobrze. Pierwszego dnia byłam trochę speszona. Przyjechałam do grupy, w której nikogo nie znam, nie mówię po polsku, ale mimo to, wszystko poszło dobrze i zarówno dziewczyny jak i trener serdecznie mnie przywitali. Czułam się coraz lepiej i na koniec obozu nie chciałam wyjeżdżać i zostawiać dziewczyn!

Mecz był dla mnie wyjątkowy ponieważ zdałam sobie sprawę, że moim dziecięcym marzeniem było ubrać biało-czerwoną koszulkę kraju mojego serca. – mówi z przejęciem Julie.
Mecz odbył się w kraju gdzie się urodziłam i cała moja rodzina i przyjaciele byli na trybunach i przed telewizorem. Moje myśli, kiedy trener Jaszczak powiedział, że wchodzę na boisko były przy dziadkach, którzy niestety zmarli, ale myślę, że byliby ze mnie dumni i że chcieliby być ze mną w tym cudownym momencie!
W drużynie mam dobry kontakt z kapitan Martą Stobbą i Anną Gawrońską, które próbowały rozmawiać ze mną po angielsku. Kilka razy kontaktowałam się z Dominiką Wylężek, kiedy była we Wrocławiu, ale od kiedy jest w Niemczech nie mam z nią dużo kontaktu.

Julie już wcześniej miała kontakt z polską piłką. Kilka lat temu mogła występować w AZS Wrocław.
Przeczytałam w Internecie o organizowanym meczu pomiędzy francuską drużyną Vendenheim, a polską drużyną AZS Wroclaw. Skontaktowałam się z trenerem Wojciechem Basiukiem. Zaprosił mnie do swojej drużyny do jednego turnieju futsalowego w Niemczech w Bielefield.
Byłam zainteresowana grą w Polsce, ale było ciężko z moją pracą i nie mogłam przyjechać. Gdyby jednak teraz pojawia się możliwość gry w Ekstralidze to nie mówię nie – wszystko jest możliwe. W Polsce interesowałaby mnie gra w drużynach takich jak AZS Wrocław, Unia Racibórz czy Medyk Konin, ale nie przyjadę jeśli to nie będzie możliwe finansowo.

Do profesjonalnego klubu Julie trafiła dość późno. Oto jak wyglądały jej początki z piłką:
Grałam w piłkę od 6 roku życia z przyjaciółmi. Nie w klubie, ponieważ moi rodzice nie chcieli żebym grała, myśleli, że to nie jest sport dla mnie. Uprawiałam tenis, lekkoatletykę, piłkę ręczną, ale dla mnie piłka nożna była tym co chce robić. Kiedy miałam 14 lat rodzice byli już znudzeni tym, że ciągle powtarzałam, że chcę grać w piłkę nożną i zabrali mnie na trening jednej z drużyn kobiecych. Miałam testy w tej drużynie i od tamtej pory nie mogę przestać grać!
Zostałam przyjęta do drużyny juniorek FASHerblay. W swoim pierwszym meczu strzeliłam trzy gole, a tydzień później jako jedyna czternastolatka zostałam powołana do drużyny seniorek i w pierwszym meczu strzeliłam sześć goli! Drużyna awansowała do drugiej ligi i grałam w niej przez 3 lata. Później skontaktowali się ze mną przedstawiciele Paris St. Germain i grałam tam 7 lat. Miałam szansę poznać i odkryć pierwszą ligę. Niestety złapałam poważną kontuzję i miałam roczną przerwę i PSG poprosiło mnie, żebym znalazła sobie inny klub, więc odeszłam na 4 lata do USCCO Compiègne.
Tego lata miałam okazję wrócić do FAS Herblay. Klub wszedł do drugiej ligi i ściągnął dobre zawodniczki.

A jak prywatnie wygląda życie Julie Fryc ?
W życiu prywatnym, jestem singielką. Mieszkam niedaleko Paryża z rodziną, lubię wychodzić z przyjaciółmi i robić zakupy. Od 4 lat pracuję w Policji, ale chciałabym to zmienić i zająć się czymś związanym ze sportem np. zostać managerem.
Mój Plan na przyszłość? Chcę wkrótce zacząć treningi i szybko wrócić w dobrej kondycji fizycznej i zrobić dobre wrażenie na boisku.
Jak byłam młodsza miałam propozycję gry w Atlancie i Turynie. Byłam młoda i odmówiłam, ponieważ jako nie byłam gotowa wyjechać daleko od rodziny. Teraz żałuję, że nie zdobyłam tego doświadczenia ponieważ myślę, że moja kariera wyglądałaby inaczej.


Julie Fryc
ur. 08.07.1981 w Enghien les Bains (Francja)
Wzrost: 160 cm
Pozycja: napastniczka/ofensywna pomocniczka
Klub: FAS Herblay Feminine (2. liga kobiet, Francja)
Reprezentacja Polski : 1 A