Ekstraliga po jesieni

Górnik Łęczna zakończył jesień z kompletem zwycięstw. Zaskoczył AZS UJ Kraków. Kamczyk na swoim poziomie.


Jednego meczu brakuje, aby móc oficjalnie powiedzieć, że pierwsza część sezonu 2019/2020 w Ekstralidze kobiet została zakończona. Do pełnego zakończenia rundy jesiennej brakuje wyniku meczu AZS PWSZ Wałbrzych - Olimpia Szczecin. Co więcej, na chwilę obecną nie wiadomo kiedy ten mecz zostanie rozegrany - czy jeszcze w tym roku, czy dopiero w przyszłym. Spotkanie miało odbyć się w połowie września ale wałbrzyszanki ze względu na problemy kadrowe wywołane chorobami wnioskowały o jego przełożenie. Na inny termin meczu Olimpia nie wyraziła zgody i mecz zweryfikowano jako walkower. Później PZPN zmienił decyzję i cofnął walkower, ale nowy termin meczu wciąż nie został ustalony. Co ciekawe w oficjalnej tabeli na www.laczynaspilka.pl spotkanie nadal figuruje jako walkower na korzyść Olimpii. Od rozstrzygnięcia tego meczu będzie zależało, kto zajmie 7 i 8 miejsce w lidze - będzie to AZS PWSZ Wałbrzych lub Olimpia Szczecin. To w sumie jedyna niewiadoma, a więc rundę jesienną w kontekście całej ligi można już zacząć podsumowywać...

Liderem ligi bezapelacyjnie jest Górnik Łęczna. Zespół trenera Piotra Mazurkiewicza pewnie zmierza po swoje trzecie z rzędu mistrzostwo. Zespół z Lubelszczyzny wygrał wszystkie 11 meczów. To znakomity wynik. Na chwilę obecną Górnik ma aż osiem punktów przewagi nad Medykiem Konin i jedenaście więcej niż Czarni Sosnowiec, a do tego lepszy bilans meczów bezpośrednich nad swoimi głównymi rywalami w walce o medale. Jest to bardzo duża przewaga, tym bardziej że w tym sezonie nie będzie już rozgrywana grupa mistrzowska. Gratulować Górnikowi kolejnego mistrzostwa jeszcze nie można, ale kwiaty i szampana można już kupować. Czołową postacią w Górniku w dalszym ciągu jest Ewelina Kamczyk. Jesienią strzeliła aż 21 goli i swój czwarty tytuł królowej strzelczyń Ekstraligi ma na wyciągniecie ręki.

Piłkarskiej porzekadło mówi: jesteś tak dobry, jak Twój ostatni mecz. Krzywo na te słowa może dziś patrzeć Medyk Konin, który jesienią przegrał dwa mecze i oba z rzędu w dwóch ostatnich kolejkach. Najpierw zespół trenera i prezesa Romana Jaszczaka uległ w Katowicach tamtejszej GieKSie 2:3, a później w ostatniej kolejce przegrał u siebie w hicie rundy z Górnikiem Łęczna 0:3. Dodając jeszcze do tego wcześniejszy remis z UKS SMS Łódź 1:1 to okazuje się, że Medyk zajmujący dziś drugie miejsce w lidze ma aż osiem punktów mniej niż liderujący Górnik Łęczna. Zanosi się na to, że piłkarki z Wielkopolski wiosną będą musiały skupić się już na obronie wicemistrzostwa niż na grze o mistrzostwo Polski i prawo występów w żeńskiej Lidze Mistrzyń. Jesienią było można przekonać się ile dla Medyka znaczą doświadczone piłkarki. Natalia Chudzik i Anna Gawrońska stanowiły o sile wielokrotnych medalistek Ekstraligi.

Na podium oprócz Górnika Łęczna i Medyka Konin, a więc zespołów, które w TOP3 ligi są już od wielu lat tej jesieni znalazło się także miejsce dla AZS UJ Kraków. Jagiellonki to rewelacja rundy. Mają tylko o jeden punkt mniej niż Medyk i o dwa więcej niż Sosnowiec, Łódź i Katowice. To najwyższa pozycja klubu w jego historii. Zespół prowadzony przez trenera Krzysztofa Kroka latem nie przeszedł praktycznie żadnych większych zmian kadrowych. Do podstawowego składu doszła jedynie Natalia Nosalik, wcześniejsza kapitan GKS Katowice. Tym bardziej wysoka pozycja krakowianek w tabeli to niespodzianka. Na początku sezonu, kiedy Uniwersytet Jagielloński zaczął "liderować" w lidze słusznie mówiono, że to dlatego, iż miał łatwych rywali. Swoją znakomitą formę UJ utrzymał jednak do samego końca. Wiosna dla AZS UJ Kraków może być trudniejsza, tym bardziej, że Jagiellonki przystąpią do niej po sezonie futsalowym.

Choć od tego sezonu nie ma już w lidze podziału na grupę mistrzowską i spadkową to dwubiegunowość ligi jest obecnie dość wyrazista. W pierwszej szóstce jest Górnik Łęczna, Medyk Konin, AZS UJ Kraków, Czarni Sosnowiec, UKS SMS Łódź i GKS Katowice. Druga, słabsza połówka to AZS PWSZ Wałbrzych, Olimpia Szczecin, AZS Wrocław, Mitech Żywiec, KKP Bydgoszcz i Rolnik Głogówek. Największy spadek względem poprzedniego sezonu zaliczył AZS PWSZ Wałbrzych. Latem zespół z województwa dolnośląskiego przeszedł kolejną rewolucje transferową. Wiele zawodniczek odeszło i mało przyszło. Przez całą rundę PWSZ miał bardzo krótką ławkę rezerwowych. W trakcie rundy z klubu odszedł prezes Tadeusz Pogorzelski, ale później wrócił na stanowisko. Poprzedni sezon AZS PWSZ Wałbrzych zakończył na 4. miejscu, a obecnie plasuje się na siódmej pozycji - najniższej w historii klubu.

W lidze kolejny raz zawodzą beniaminkowie. Teraz są nimi Rolnik Głogówek i KKP Bydgoszcz. Oba zespoły solidarnie zajmują miejsca spadkowe w lidze. Rolnik przegrał wszystkie mecze, a Bydgoszcz uzbierała cztery punkty. To za mało, aby utrzymać się w lidze. Nie jest jednak przesądzone, że obaj beniaminkowie spadną z ligi. Czuć bezpiecznie nie może się także AZS Wrocław i Mitech Żywiec - zespół z Żywiecczyzny po ostatnim sezonie spadł z Ekstraligi ale wrócił do niej po wycofaniu się AZS PSW Biała Podlaska. Po reformie rozgrywek, która odbędzie się w przyszłym roku być może do Ekstraligi zaczną wchodzić zespoły bardziej przygotowane. Przypomnijmy iż od kolejnego sezonu będzie już jedna grupa I ligi kobiet więc awansować do elity będzie trudniej niż obecnie.

Indywidualne wyróżnienia po jesieni 2019? Ciężki temat. Dobrze w swój nowy zespół wkomponowała się Nikola Karczewska - obecna wicelidera klasyfikacji strzelczyń z sumą 13 trafień, która do Górnika Łęczna przeszła tego lata z UKS SMS Łódź. Najbardziej wartościowym transferem wydaje się być Patrícia Hmírová. Słowaczka przed samym sezonem nie dogadała się w kwestii przedłużenia kontraktu z Czarnymi Sosnowiec i last minute przeszła do Górnika Łęczna zastępując w nim Emilię Zdunek, która odeszła do hiszpańskiej Sevilii. Wartościowymi transferami były także Alicja Materek w Wałbrzychu, Natalia Nosalik w Krakowie, Anna Rędzia w Łodzi, Gabriela Grzywińska w Koninie czy choćby Katarzyna Daleszczyk, która wróciła z Włoch i została kapitanem Sosnowca. Strzelecki rytm w liczbie goli nadawała Ewelina Kamczyk z Górnika, interwencjami bramkarskimi popisywała się Karolina Klabis z UJ, a AZS UJ Kraków kończąc jesień na podium zasłużył na największe wyróżnienie. Pod względem poza sportowym pochwalić należy PZPN za profesjonalne transmisje wideo jednego meczu z każdej kolejki.

[ Ekstraliga kobiet ]